Są z nami niemalże zaraz po urodzeniu. Gdy tylko zaczynamy widzieć i rozpoznawać kształty, dostrzegamy jak wpatrują się w nas swoimi małymi, brązowymi oczkami. Nic nie mówią, tylko patrzą.  Ich uśmiechnięte pyszczki sprawiają, że zaczynamy się śmiać i gaworzyć. Uspokajają, kiedy mama przygotowuje mleko w butelce. Mruczą do snu kołysankę, gdy oczy kleją się ze zmęczenia. Pomagają zdmuchnąć pierwszą świeczkę na urodzinowym torcie. Jako pierwsze opatrują skaleczone podczas jazdy rowerem kolano. Jak dobrze, że i one mają swoje święto.